Idąc przez miasto widzę kolejne na szybie jakiegoś urzędu. Zaraz, zaraz, skądś je kojarzę, takie specyficzne, jakby składające się z setek innych malutkich serduszek. Serca wszędzie : na szybie sklepu, na szybach uniwersytetu, na plakatach.
Mało.
Wieczorem na wzgórzu po drugiej stronie fiordu wieczorem świecą światła ułożone w kształcie serca, olbrzymie złote serce miga przez całą noc. Czerwone światła na sygnalizatorach drogowych też mają kształt serca.

Islandczykom było smutno. Wielu z nich po raz pierwszy wyszło protestować na ulice, bo skończyło się bajkowe życie. Co prawda, skończyło się to tak, że większość Islandczyków nie byłą w stanie pozwolić sobie na kupno 3 samochodu, domku za miastem czy kolejnego macbooka, no ale cóż - większość naprawdę bała się co przyniesie kolejny dzień, czy nie stracą wszystkich oszczędności, czy ceny żywności nie będą wzrastać drastycznie z dnia na dzień.
Islandczycy mają dużo dzieci - może to z miłości, może z chęci zaludnienia wyspy, a może dlatego, płaci się wtedy drastycznie niższe podatki. Rzesza dzieciaków z Akureyri była bardzo zmartwiona, że rodzice są smutni i zdenerwowani. Dzieciaczki nie za bardzo wiedziały, dlaczego tak jest, ale postanowiły wspierać swoich rodziców. I ta armia maluczkich poprosiła o pomoc nauczycieli w szkołach i przedszkolach. Razem wymyślili, że wszędzie w mieście będą serca, żeby dorośli mogli zobaczyć, że najważniejsza jest miłość, nie pieniądze. Że wszyscy chcą być razem i się nawzajem wspierać. Że dorośli mogą liczyć na swoje pociechy.
Kilka dni temu imponujące światło w kształcie serca ze wzgórza przestało świecić w nocy. Kilka dni temu też skończył się sezon turystyczny.
Ile w akurejskich sercach prawdy, a ile marketingu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz