środa, 20 października 2010

Dzisiaj muzycznie.

Część pierwsza.

Wiele osób zapytanych - co pierwsze przychodzi Ci namyśl po usłyszeniu słowa Islandia, mówi: Bjork.

Proszę bardzo, królowa islandzkiej muzyki we własnej osobie: magiczny wokal, oryginalne teledyski, nutka "inności" która oczarowuje słuchaczy.




Znajomość islandzkiej muzyki zazwyczaj na tym się kończy. Mamy jeszcze Emilianę Torrini, niech nazwisko was nie zmyli, jest Islandką, co prawda półkrwi, z matki Islandki i ojca Włocha.



Na koniec wisienka na torcie, spośród dzisiejszego zestawienia najbliższe memu sercu Quarashi, porządny rapcore, chłopcy wiedzą o co w tym wszystkim chodzi.


























Ponadto, pragnę zdementować pogłoski, jakoby dziś spadł tu śnieg. Spadło tylko trochę drobnego gradu, a to się nie liczy jako śnieg.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Komentowanie na blogspocie jest niesamowicie uciążliwe - cały czas trzeba mieć zalogowanego gmaila, jak logujesz się dopiero przed dodaniem komentarza możesz mieć pewność, że się nie pojawi. Ale o co mi chodzi. Korzystaj z tego wspaniałego zjawiska jakim jest islandzka scena muzyczna. Dla mnie jest Islandczycy są jednym z najzdolniejszych narodów jeżeli chodzi o twórczość muzyczną, choć i kino islandzkie najsłabsze nie jest. Polecam Ci wybrać się na koncert Sigur Rós, Mum, Slowblow, Olafura Arnaldsa, Amiiny i wielu, wielu innych. Tak Ci zazdroszczę, że tam jesteś i stać Cię na to, żeby jeszcze z tego korzystać!

    OdpowiedzUsuń