środa, 29 września 2010

Wieloryb.


 
Wieloryby!

1.      Widziałem wieloryba! A nawet kilka! Pierwszy z nich to „Minkie whale” (płetwal karłowaty), ciekawskie stworzenie, kręcił się cały czas koło statku. Tutejsi się z niego śmieją, że w zasadzie jest taki mały, że powinno się go traktować jak dużą rybę.

Największą atrakcją były dwa humbaki, które wpłynęły do fiordu. Dwa naprawdę wielkie bydlaki. Stworzenie toto co jakiś czas nurkuje pokazując swój ogon. Płetwa jak płetwa, ale 'ochy' i 'achy' pań na pokładzie wzdychających na widok płetwy humbaka przebijają wszystko. Niezłe są z nich bystrzaki, na początku pozwalały do siebie podpłynąć, ale widocznie znudzone ochami, achami i błyskiem fleszy nurkowały i robiły kapitana w konia, wynurzając się za każdym razem po innej stronie fiordu.
2.       
Jadłem wieloryba! Wspomnianego ‘minkiego’. Smakuje trochę jak wątróbka, ogólnie – całkiem dobry, nawet specjalnie nie trzeba majsterkować przy smażeniu. Wiem, jestem barbarzyńcą i od teraz jestem na czarnej liście Greenpeace’u. Rocznie Islandczycy łowią ok 150 szt. ‘Minków’. Krążą plotki, że zakupili dodatkowe dwa krążowniki, żeby chronić wybrzeże przed desantem armii ekologów, a amunicja do strzelb rozchodzi się w błyskawicznym tempie ze sklepów.




1 komentarz: