piątek, 17 grudnia 2010

To już jest koniec. Części pierwszej.

16.30, spakowany, został tylko komputer na biurku. Czekam na Aleksieja i wylatujemy z Akureyri jako jedni z ostatnich.

Wiem jedno - to ludzie stworzyli to miejsce. Kiedy pierwsi zaczęli wyjeżdżać zabierali ze sobą część tego miejsca, które stawało się coraz bardziej puste i puste, aż do teraz, przed samym końcem.

Nigdy nie czułem się tak samotny jak wtedy, kiedy pojechało jakieś 95% osób stąd i została nas tylko czwórka - Ja, Marcin, Giedryus i Aleksiej (Litwini).

Teraz czekam na samolot już tylko.


A potem:

Część druga, Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok z Sylwią na wolontariacie w Reykjaviku. Nie mogę się doczekać, jeszcze tylko jeden dzień!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz