16.30, spakowany, został tylko komputer na biurku. Czekam na Aleksieja i wylatujemy z Akureyri jako jedni z ostatnich.
Wiem jedno - to ludzie stworzyli to miejsce. Kiedy pierwsi zaczęli wyjeżdżać zabierali ze sobą część tego miejsca, które stawało się coraz bardziej puste i puste, aż do teraz, przed samym końcem.
Nigdy nie czułem się tak samotny jak wtedy, kiedy pojechało jakieś 95% osób stąd i została nas tylko czwórka - Ja, Marcin, Giedryus i Aleksiej (Litwini).
Teraz czekam na samolot już tylko.
A potem:
Część druga, Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok z Sylwią na wolontariacie w Reykjaviku. Nie mogę się doczekać, jeszcze tylko jeden dzień!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz