sobota, 13 listopada 2010

O wojnach domów.

  Podobnie jak u Zaka, też gramy w gry. Nasze korzenie nie sięgają aż tak daleko, ale też jest dobrze.
Zbieramy się w jadalni, rozstawiamy komputery, instalujemy Counter - Strike 1.6 (non-steam, oczywiście) i gramy. 
  Kiedy tylko poszła plotka, że zamykamy się i gramy w CS-a, od razu znaleźli się następni chętni. Teraz na lan party dom Akur-Inn walczy z domem (Drekagill), drużyna polsko-niemiecka przeciwko litewsko-czeskiej. Kto wygrywa? Zależy od mapy. Nie jest łatwo, bo Giedruyc z Litwy zdobył wicemistrzostwo kraju ze swoim klanem. I wyprawia cuda z nożem.
   Szczęśliwie, Mateusz też zjadł zęby na CS-ie. Alex, ja (Akur-Inn) , Pavel i Aleksiej (Drekagill) biegamy wesoło po mapie licząc, że nie dostaniemy headshota od któregoś z pro-gamerów ;) . Jako, że w CS-a nigdy dużo nie grałem, padałem często (co zaczynało denerwować) - po pewnym czasie odkryłem uroki  pistoletu Desert Eagle i udało mi się zdobyć dużo, a czasami nawet bardzo dużo, fragów.

Rewanż w przyszłym tygodniu. A potem zagramy w Unreal Tournament, oj będzie się działo.

PS. Co robią dziewczyny, kiedy wszystkie miejsca przy stole są zajęte, a huk karabinów uniemożliwia obejrzenie filmu w spokoju?

Szydełkują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz